8 czerwca, 2021

Sprzątamy w Biebrzańskim Parku Narodowym

Wolontariusze, którzy wzięli udział w projekcie:

"W naturze nie ma ani nagród, ani kar: są konsekwencje."

- Robert Green Ingersoll

Gdzie byliśmy?

Marzyciele Pomagają. Tak, Marzyciele Pomagają i to na różne sposoby choć chyba w tej dziedzinie powoli robimy specjalizację. O czym mowa? Mała podpowiedź – Pożyteczne z przyjemnym, czyli Gosia sprząta las! i Wolontariat w Magurskim Parku Narodowym

Tym razem część naszego teamu oraz „przyjaciele” projektu Marzyciele Pomagają wybrała kierunek Podlasie. Konkretnie udaliśmy się do Biebrzańskiego Parku Narodowego.

W liczbach wyglądało to tak: pięć osób, trzy dni, niepoliczalna ilość zachwytów na przyrodą, ale  niestety też kilkadziesiąt worków śmieci wyniesionych ze szlaków turystycznych. Zaoferowaliśmy pomoc w uprzątnięciu miejsc odwiedzanych przez turystów…

Dyrekcja Parku prowadzi program „Wolontariat dla Biebrzy”, a wolontariusze angażowani są do różnych zadań, np. związanych z edukacją, turystyką, pracą przy utrzymaniu ekosystemów leśnych i utrzymaniem porządku terenów otwartych. W zależności od indywidualnych predyspozycji czy też preferencji wolontariuszy każdy może znaleźć idealną pracę dla siebie. Informacje dotyczące wolontariatu w BbPN, znajdziesz tutaj.

Jak minęły nam te dni?

W poniedziałek wczesnym rankiem zapakowanym „po korek” samochodem ruszyliśmy do miejscowości Osowiec-Twierdza, w której mieści się dyrekcja BnPN. Droga z Warszawy do celu jest bardzo prosta, a końcowy jej odcinek prowadzi przez Carską Drogę, o której warto poczytaj tutaj (link).

Po dotarciu na miejsce chwila na formalności z koordynatorką wolontariatu, panią Beatą, krótkie szkolenie i omówienie szlaków do posprzątania. Wyposażeni przez BnPN w niezbędny sprzęt (mapy, rękawiczki, worki, chwytaki, kamizelki odblaskowe) pojechaliśmy do leśniczówki, która miała nas gościć przez następne trzy dni żeby zostawić swoje rzeczy.

Szybko przekonaliśmy się, że leśniczówka nie ma ogrzewania, ale dzięki Natalii, która zawsze przyciąga dobrą pogodę na wyjazdach, trafiliśmy na trzy najcieplejsze dni maja. Dzięki temu, skorzystaliśmy z „ekologicznego” ogrzewania, czyli otwarcie na oścież okien i drzwi ?

Wyposażeni w zapał do pracy i wygodny strój (sportowe, luźne ubrania i buty, które chronią przed ewentualną kontuzją) ruszyliśmy na szlak. Już na samym początku naszej trasy, gdy dotarliśmy do pierwszej wieży widokowej, zrobiliśmy szybką przerwę na przekąskę i…zdjęcia – spójrzcie na te cudne rozlewiska:

Ruszyliśmy dalej, aby zrobić jak najwięcej. Po drodze mijaliśmy niesamowite widoki, roślinność i…bunkry. Tak, na terenie BnPN, znajduje się bardzo dużo pozostałości bunkrów oraz twierdz, które miały duże znaczenie w burzliwym okresie I i II Wojny Światowej, a które po dziś dzień robią ogromne wrażenie i poruszają wyobraźnie oraz chęć zgłębienia historii tych terenów.

Nasze chęci i zapał były kilka razy poddane próbie, szczególnie w miejscach, gdzie tych śmieci było wyjątkowo dużo (np. parkingi, okolice wież widokowych, wspomniane wcześniej bunkry). Nie daliśmy się. Niesieni wiarą w sens wolontariatu oraz z pełnym szacunkiem dla przyrody, która w tym miejscu onieśmiela urodą uporaliśmy się z wszystkimi odcinkami wyznaczonych szlaków. Prawdę mówiąc udało nam się zrobić nieco więcej, niż nasz plan zakładał. Praca nie należała do najlżejszych, a to co można znaleźć w lesie nie raz wywoływało w nas poruszenie. Mimo wszystko z pełnym zaangażowaniem i energią zapełnialiśmy kolejne worki z pokorą przyjmując ból mięśni, który były najlepszym świadectwem naszej pracy!

Czy wolontariat to tylko praca?

Bez trudu udało nam się wygospodarować siły na czas wolny.

Począwszy od pobudki o 4 rano na wchód słońca, przez zrobienie pysznego, letniego obiadu i zjedzenie go na trawie przed domkiem, drzemkę na trawie, spacer w poszukiwaniu stada konika polskiego przez torfowiska (w błotku po połowę łydek :D), kończąc na ognisku z panoramą przelatujących satelitów Starlink, które na podlaskim niebie były idealnie widoczne.

Odwiedziliśmy też Biebrzańską Wiedźmę, która niedawno było goście podstastu Napędzani Marzeniami. Pomogliśmy turystom, którzy niefortunnie utknęli kamperem na studzience spędzając z nimi wspaniały wieczór przy ognisku (Kasia i Ryszard – pozdrawiamy Was ciepło!).

Oczywiście to nie wszystkie atrakcje. Warto wspomnieć o odwiedzinach klępy łosia z młodym, które bez większego „przejmowania się” obecnością ludzi na terenie naszej działki, podjadał sobie na skraju sąsiadującego lasu.

Z kolei na polanie koło domku, wylądował bocian, który także był pięknym modelem przed obiektywem Natalii.

Na sam koniec, chcąc wycisnąć z dnia ile tylko możliwe, zdecydowaliśmy zboczyć nieco z drogi powrotnej do domu i pojechać do miejsca, które polecało nam kilka osób. I tak trafiliśmy na ścieżkę „Biały Grąd”, która zaczyna się w miejscowości Mścichy. Tu zastał nas zachód słońca i…przepadliśmy, zakochując się w tym miejscu…

Jak nam było?

Warto na koniec wspomnieć, że przez te trzy dni poznaliśmy wiele osób, które na co dzień zajmują się terenem BnPN lub po prostu tam mieszkają.

Szczególne podziękowania dla Pana Mirka, opiekuna leśniczówki i kempingu, z którym wypicie porannej kawy na tarasie było czystą przyjemnością. Dziękujemy Pani Beacie, która troszczyła się o nasz komfort, a także Dyrektorowi BnPN, który przyjechał nas odwiedzić i podziękować za pracę. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że Twoja praca jest doceniana i ważna, z takim uczuciem opuściliśmy ten piękny park.

Wnioski z całego wyjazdu:
 (oczywiste, ale przeplatane różnymi emocjami)

Ciekawostki o Bierzańskim Parku Narodowym:

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *